Udostępnij

Idzie nowe. Pojęcie „Citizen Development” generuje więcej pytań i zmarszczek na czołach zdziwionych słuchaczy, niż błysku zrozumienia w oczach, dlatego dzisiaj postaramy się w skrócie (tl;dr – wiadomo) opowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi.
Tom pierwszy: Kontekst.
Jesteśmy w trakcie intensywnej transformacji cyfrowej, projektów IT jest coraz więcej, często brakuje rąk do pracy, a i rzeczone projekty są niejednokrotnie wymagające, bo tak zwany użytkownik biznesowy jest bardziej świadomy i ma większe potrzeby.
Często widujemy tzw. EDD, czyli excel-driven-development, co w praktyce oznacza próbę zrobienia z biednego Excela skomplikowanej aplikacji. Zaczyna się od tabelki, a kończy na opasłym pliku, którego już nikt nie kontroluje lub robi to jedna osoba urastająca do roli druida, który miesza w magicznym kociołku, a gdy jej zabraknie, to cała wioska zostanie bez magicznego napoju składającego się z makr, Visual Basica i wprawiających w osłupienie formuł.
Brzmi niewiarygodnie? Dla Developico to statystycznie 1/3 zastanych sytuacji przed wdrożeniem aplikacji Low-code na bazie Microsoft Power Platform.
Tom drugi: Władza w ręce ludzi!
W tym miejscu trzeba opisać bohatera – użytkownika biznesowego mającego wiedzę, jak działa proces, potrzebującego aplikacji, która ten proces obsłuży oraz mającego wystarczającą wiedzę techniczną, żeby uproszczoną wersję takiej apki stworzyć. Citizen developera.
I nie, nie mam tu na myśli programisty, który gdzieś zaplątał się w meandrach biznesu, tylko osoby biznesowej mającej chęć poznania technologii LCNC (low-code, no-code), czyli Power Platform właśnie.
Nie będę w tym artykule pisał jak ona, ta Power Platform, działa, tu wiedzy dostarczają obszerne źródła (w tym artykuły na naszym blogu), wspomnę jedynie, że opanowanie jej dla kogoś, kto jest druidem excela, jest jak przesiadka z kociołka na thermomix. Co to oznacza w praktyce? Szybsze wdrożenia aplikacji – tak, aplikacji! Pełnokrwistych automatyzacji z formularzami, walidacjami, tabelami zbiorczymi, uprawnieniami i centralizacją danych.
Tom trzeci: Nowa rzeczywistość.
Organizacje, które zaryzykują i spróbują nowego podejścia czeka przyjemne zaskoczenie – większość projektów czekających w kolejce na realizację uda się zrobić w low-code’owym thermomixie, który na wyświetlaczu będzie miał funkcję „hiper-agile”.
Domyślam się, że nie wszyscy są fanami agile, inni z kolei powiedzą, że wszystko nim jest. Jednak uwierzcie mi na słowo, w Developico ¾ projektów jest realizowanych w ten hiper-agile’owy sposób: jeden lub dwóch konsultantów będących jednocześnie developerami LCNC jest w stanie co drugi dzień spotkać się z klientem, żeby omawiać następny sprint w projekcie. Tak szybko wprowadzane są zmiany w aplikacji.
Oczywiście, nie wszystkie projekty można zrealizować w ten sposób. W pozostałej ¼ trzeba iść drugą ścieżką typu „IT assisted”, gdzie IT pomaga zrozumieć połączenia z istniejącą architekturą lub trzecią, czyli starym dobrym programowaniem (tu już uśmiechają się miłośnicy waterfall), gdzie prawdziwi druidzi programowania wykonują swoją magię.
Jednak większość potrzeb użytkowników, to ścieżka pierwsza, dlatego zdecydowanie warto zapoznać się z tematem Citizen Development.
Podsumowanie
Obiecałem krótko, więc tu zakończę tę najkrótszą trylogię świata. Uwadze polecam poniższe, tu znajdziecie cenną wiedzę praktyczną oraz szablony pomocne na początku drogi: