Udostępnij
Za chęcią nauki idą błędy – jest to niewątpliwie wspólny mianownik dla tych rozpoczynających swoją przygodę z Power Platform i tych bardziej rozeznanych w Microsoftowym rozwiązaniu. I chociaż za tymi błędami stoi wiele mądrych i filozoficznych powiedzeń („błędy portalem do doświadczenia”, „okazja do nauki” i inne), to i tak uśmiecham się na myśl jak wielkie i głupie były moje gafy. Jeżeli chcecie się pośmiać lub – nawet nie śmiem prosić – wyciągnąć wnioski, zachęcam do zapoznania się poniżej z moimi „grzeszkami”.
Jeśli chcesz zobaczyć co jeszcze może ci pomóc ze startem z Power Apps – sprawdź webinar Akademii Aplikacji
#1 Pośpieszne zmienianie bazy danych
Na początku mojej drogi chciałam zobaczyć, jak wygląda poważny projekt aplikacji. Spróbowałam rzucić się na głęboką wodę. Z roli samego wsparcia przeskoczyłam do architekta.
Z czasem okazało się, że przykładowy projekt ma swoje niedoskonałości, które (z pozytywnym nastawieniem) poprawiałam od ręki. No bo przecież to tylko drobnostki. Tutaj dodałam kolumnę, tu usunęłam rekord, tu dodałam zmienną, tam kolekcję.
Brak wiedzy w trakcie przejęcia projektu i refleksji w samej sytuacji sprawiły, że w pewnym momencie patrzyło się na to rozwiązanie jak na monstrum pełne błędów.
Ostatecznie spędziłam dwa pełne dni na rozwiązywaniu supła, który sama zaplątałam.
Nauka dla was: najpierw dobrze zapoznajcie się i przemyślcie architekturę aplikacji!
#2 Ustawianie wszystkich kontrolek oddzielnie
Pierwsza aplikacja sprawiła, że łatwo wsiąknęłam w świat UI i UX, a Power Apps dodatkowo umożliwiają natychmiastowe zobaczenie wprowadzonych zmian w wyglądzie. Kwestie wizualne były dla Klienta bardzo istotne, uwagi były zgłaszane na bieżąco, a ja (również na bieżąco) wdrażałam zmiany, przy czym każdą kontrolkę ustawiałam oddzielnie.
Szybka matematyka – 10 ekranów, 50 kontrolek na każdym z nich z 30 różnymi opcjami UI… Do satysfakcji Klienta dotarłam „tylko” poprzez ~15 000 kliknięć.
…i tak, za tymi zmianami, szły kolejne.
Nauka dla was: wiedza o pewnych funkcjach edytora Power Apps może zaoszczędzić masę czasu
#3 „Fine, I’ll do it myself”
Postawa pożądana przez większość ludzi dookoła, która jest czystym bólem w moim kalendarzu i planowaniu. Jako Junior nadal chciałam robić wiele rzeczy samodzielnie, szczególnie, że każdy rozwiązany problem wiązał się z dosadnym wyrzutem serotoniny do mózgu. Czy jest coś lepszego w pracy konsultanta niż usłyszenie „Wszystko działa?”. Kij ma dwa końce – jako Junior nie byłam świadoma tego, jak prosty problem może ograniczyć działanie całej aplikacji.
Ilość godzin spędzonych na szukaniu przecinków, kropek, nawiasów… jedna pełna godzina na to, by okazało się, że problem z ograniczeniem dostępu wynika z posiadania konta mailowego zaczynającego się wielką literą.
Oczywiście, dobrze jest próbować, ale jeszcze lepiej robić to rozsądnie, najlepiej z ograniczeniem czasowym, po przekroczeniu, którego prosi się o pomoc.
Nauka dla was: Nie bójcie się poszukiwać odpowiedzi i wsparcia w innych osobach – jest ich wiele dookoła, a ich doświadczenie może oszczędzić Wasze nerwy i czas.